Średniego wzrostu blondyn, przypominający muszkietera lub aktora teatru włoskiego, delektował się filiżanką kawy. Przeglądał jeden z numerów "Czarodzieja", sprzed siedmiu lat. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to robi, ale korzystał z każdej okazji, by na nią spojrzeć. Na samą myśl o tym, jego policzki zapłonęły. Gdy był dwunastoletnim chłopcem, ona...Wydawała się odległa, nie do osiągnięcia, ale ta gildia wróciła. Miał nadzieję, że wezmą udział w igrzyskach, miał nadzieję, że ona również...
- Rufus! Cały dzień siedzisz tylko w tej kawiarni. O, czy to nie jest numer "Czarodzieja"?! - zawołał Sting, ni stąd ni zowąd, pojawiając się obok maga.
Lore z ekspresową szybkością zamknął gazetę, ale strona, na której zatrzymał się dłuższy czas nie uszła uwadze Smoczemu Zabójcy. Na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech.
- Fiu, fiu...Nie spodziewałem się, że ciebie...Dopadnie ta zaraza... - mruknął tajemniczo.
Rufus naciągnął kapelusz na oczy i maskę, rumieniąc się. Nagle poderwał głowę, wyczuł coś dziwnego...Tajemniczą energię. Spojrzał w niebo, wielka, tęczowa chmura zagościła nad ich miastem. Ze zdumieniem obserwował trzy postaci, które szamocząc się w powietrzu, spadają prosto na dachy budynków.
- Co do cholery... - mruknął, podnosząc się.
- Rufus! Cały dzień siedzisz tylko w tej kawiarni. O, czy to nie jest numer "Czarodzieja"?! - zawołał Sting, ni stąd ni zowąd, pojawiając się obok maga.
Lore z ekspresową szybkością zamknął gazetę, ale strona, na której zatrzymał się dłuższy czas nie uszła uwadze Smoczemu Zabójcy. Na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech.
- Fiu, fiu...Nie spodziewałem się, że ciebie...Dopadnie ta zaraza... - mruknął tajemniczo.
Rufus naciągnął kapelusz na oczy i maskę, rumieniąc się. Nagle poderwał głowę, wyczuł coś dziwnego...Tajemniczą energię. Spojrzał w niebo, wielka, tęczowa chmura zagościła nad ich miastem. Ze zdumieniem obserwował trzy postaci, które szamocząc się w powietrzu, spadają prosto na dachy budynków.
- Co do cholery... - mruknął, podnosząc się.
***
Jakiś czas wcześniej w przyszłości...
Przyda się, nie przyda się, przyda się...
Frelu przegrzebywała się przez stos rzeczy, które warto zabrać na podróż. Bransoletka od mistrza? Nie. Purpurowy kapelusz z zielonymi piórami, robiony na kształt tego Lure? Cholernie potrzebny. Gruz z budynku rady magii, którego rozwaliła wraz Earlem, Shin'ahem, Siagrą i resztą? Czekaj...Co?! Skąd tu wziął się ten gruz?! Potrząsnęła głową. Czarna katana jakiegoś mrocznego maga? Potrzebne! Przeciągnęła się, wszystko wrzuciła do torby podręcznej, po czym wyszła na ulicę. Skierowała się ku gildii. Podczas drogi zastanawiała się nad wyglądem miast przeszłości, ich mieszkańcami i ogólnym stanem. Uwielbiała obserwować i zapamiętywać. Robiły to wraz z Lu, obie potrafiły operować tą magią, ale musiały regularnie trenować mózg. Była piękna noc, dziś pojawiły się na niebie, spadające gwiazdy.
- "Dziś, w noc, spadających gwiazd" - szepnęła, przypominając sobie jedno z zaklęć, Magii Tworzenia Wspomnień.
Uśmiechnęła się delikatnie, dotarła na miejsce. Pchnęła drzwi i weszła do budynku gildii. Byli już wszyscy. Zaspana Lomedy, czerwonowłosa Siagra z tatuażem pod okiem, Earl, który jak zwykle zapomniał ubrań, Shin'ah, pożerający jakiś ogień, Metalica, trzymający jakąś książkę, lekko ponurawy Shadow, białowłosy Weiss, szczerzący się jak głupek, koty smoczych zabójców, mistrz i Mirajane. Czekali już tylko na Lure. Free skinęła głową, po czym podeszła do Lo, pozwalając, by dziewczynka opadła w jej ramiona. Niebiesko-włosa szybko usnęła, zielonowłosa uniosła ją, a podręczną torbę rzuciła do Shadow'a.
Po dłuższej chwili, do głównego holu weszła zamaskowana dziewczyna, z czerwonym kapeluszem, udekorowanym różowymi piórami. Frelu uwielbiała ten kapelusz, miała podobny, jednakże to on sprawiał, że Lu była wyjątkowa. Starsza siostra uśmiechnęła się na widok bliźniaczki.
- Już wszyscy...świetnie - powiedział Laxus. - Podejdźcie do mnie.
Młodziki wykonali polecenie Dreyara. Stanęli w kole, otaczając dwóch starszych magów.
- Złapcie się za ręce, skoncentrujcie się... - polecił mistrz.
Frelu złapała swą siostrę i Lomedy. Zamknęła oczy, wtedy to poczuła. Bicie serca...Succubus Eye magia, której nie mogła używać, dlaczego budziła się teraz? Jej prawe oko...Czuła ten puls, jak u żywej osoby. Uchyliła oczy, otwarła je szeroko. W kręgu wytworzyło się tęczowe światło, oślepiało młodych magów, którzy odwracali głowy. Free poczuła, że się unosi, czuła się lekka jak piórko...
***
Czas teraźniejszy, przeszłość
Ze zdumieniem odkryła, że tęczowe światło zmieniło się w chmurę. Zaraz, chmurę? To musiało oznaczać, że...
Spada.
Krzyknęła, obok niej leciała nieprzytomna Lomedy, a tuż nad sobą słyszała wrzaski Lure. Oczyściła umysł, musiała trzeźwo teraz myśleć. Spadały...
- Pismo ciemności: Skrzydła! - powiedziała, jednocześnie pisząc na ramieniu runy.
Po chwili na jej plecach pojawiły się purpurowo-czarne skrzydła. Szybko złapała dziewczynkę, jednakże...Ktoś wpadł na nią. Lu. Zablokowała ją, przez co Frelu straciła równowagę. Zaczęły lecieć w dół. Blondynka darła jej się do ucha.
- Lure do cholery! Bądź pożyteczna, rzuć jakieś zaklęcie! - warknęła.
Młoda mag zrobiła minę, która idealnie oddawała jej odczucia, palnęła się w czoło.
- Memory Make: Levitate! - zawołała dziewczyna, przykładając palce do skroni.
Momentalnie dziewczyny stały się lekkie jak piórka. Gładko wylądowały na dachu jakiegoś domu, mogły się rozejrzeć.
Miasto tętniło życiem, były zachwycone, szczególnie Free. Trzymała nieprzytomną Lomedy, jednocześnie, rozglądając się w około. Ziemie zadrżała. Zielonowłosa zwróciła się do siostry:
- Lu! Znajdźmy resztę!
Blondynka kiwnęła głową z radością. Obie uniosły się, po czym zaczęły szybować nad miastem.
Nie wiedziały, że są uważnie obserwowane przez dwie pary oczu, z czego jedna, zapamiętała każdy ich ruch.
- Pismo ciemności: Skrzydła! - powiedziała, jednocześnie pisząc na ramieniu runy.
Po chwili na jej plecach pojawiły się purpurowo-czarne skrzydła. Szybko złapała dziewczynkę, jednakże...Ktoś wpadł na nią. Lu. Zablokowała ją, przez co Frelu straciła równowagę. Zaczęły lecieć w dół. Blondynka darła jej się do ucha.
- Lure do cholery! Bądź pożyteczna, rzuć jakieś zaklęcie! - warknęła.
Młoda mag zrobiła minę, która idealnie oddawała jej odczucia, palnęła się w czoło.
- Memory Make: Levitate! - zawołała dziewczyna, przykładając palce do skroni.
Momentalnie dziewczyny stały się lekkie jak piórka. Gładko wylądowały na dachu jakiegoś domu, mogły się rozejrzeć.
Miasto tętniło życiem, były zachwycone, szczególnie Free. Trzymała nieprzytomną Lomedy, jednocześnie, rozglądając się w około. Ziemie zadrżała. Zielonowłosa zwróciła się do siostry:
- Lu! Znajdźmy resztę!
Blondynka kiwnęła głową z radością. Obie uniosły się, po czym zaczęły szybować nad miastem.
Nie wiedziały, że są uważnie obserwowane przez dwie pary oczu, z czego jedna, zapamiętała każdy ich ruch.
Na stówę znacie! |
Ooooo robi sie ciekawie ❤
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie piasłam komentarzy wcześniej, ale jakoś nie miałam czasu :c
Co do tej teorii to w sumie niby ogarniałam mniej więcej kto jest kogo rodzicem, ale poprzednie rozdziały mi to popsuły xD Cały czas zastanawia mnie to, że dziewczyny są niby bliźniaczkami,a ich wygląd i magia wskazują jakby miału dwóch ojców. Bo magia Gwiezdnych Duchów jest po Lucy? To by wychodziło, że pozostałe są od Freeda i Rufusa, ale są bliźniaczkami i WTF? O.o Serio nie ogarniam tego xD
Co do rodziału, to był genialny jak zawsze ❤
Nie mogę się doczekać następnego i wysyłam koszyk wenożelków~
Mei~