Pytanko

Czy ktoś chciałby pomóc mi z blogiem, a raczej z One-shotami? Wiecie, te na zamówienie, piszesz pairing, kategorię i czekasz na gotowy shot, jak na danie w restauracji. Osobiście nie mam czasu, ponieważ jestem zajęta, główną historią, a chciałbym, by coś takiego na blogu działało.

Shadow Memory

Rozdział IV "Pomyłka i plan!"

Lure z nie małym uśmiechem obserwowała miasto. Starała się zapamiętać jak najwięcej rzeczy. Już nie raz dostała burę od Frelu, za to, że nie potrafi odpowiednio używać magii. Cóż, najwidoczniej to ona miała zgarniać chwałę za umiejętności, a ona...

Potrząsnęła głową, tuż obok niej szła mała Lomedy, wesoło gawędząc z bliźniaczką Lu. Blondynka westchnęła, łączyło je wiele rzeczy, a dzieliły dwie...Zsunęła kapelusz na oczy, słońce świeciło dziś wyjątkowo jasno.

- Free - zaczęła. - Upewnijmy się, który jest rok - zasugerowała.

Zielonowłosa przystanęła i kiwnęła głową, stanęła przed witryną kiosku. Przyjrzała się gazetom, jej twarz spoważniała.

- Mam złe wieści...Jest rok...x791 - powiedziała, przełykając ślinę.

Lure wytrzeszczyła oczy, a Lo pokręciła głową.

- T-To niemożliwe - zająknęła się Lu.

***
Lucy ze znudzeniem siedziała przy barze, oglądając walkę swojej gildii. Nie czuła się dobrze. Jej serce biło dziwnym rytmem, a brzuch bolał niemiłosiernie. Położyła się na blacie baru, spojrzała na dzisiejszą gazetę. Na pierwszej stronie był zaskakujący artykuł o dziwnej, tęczowej chmurze, którą widziano w kilu rejonach Fiore. Chwyciła prasę, po czym się w nią zagłębiła. Na jednym z dołączonych zdjęć zauważyła trzy spadające postaci. Zamarła...Te chmury...Czytała o tym kiedyś, czyżby ktoś przeniósł się w czasie? Heartfilia potrząsnęła głową, nie, głupoty gadała. 

***
Frelu, Lure i Lomedy siedziały w jednej z bocznych uliczek, wszystkie trzy się trzęsły. Przeniosły się do nie tego roku, cofnęły się w czasie za daleko. Lu i Lo dodatkowo miały paskudny humor, gdyż Free powiedziała jakie nieprzyjemności mogą im się przydarzyć. "A co jeśli coś zepsujemy i nigdy się nie narodzimy?! W tym wypadku jak mamy się przenieść w czasie, doprowadzić do naszego nie urodzenia i wrócić?! To pętla czasowa! Paradoks!"

Zielonowłosa skoczyła na równe nogi, coś jej przyszło do głowy.

- W gazecie, oprócz naszej kolorowej chmurki pisali jeszcze o igrzyskach, w których mają uczestniczyć nasze gildie - powiedziała z uśmiechem.

- Czyli...

- Tak, idziemy.

Lomedy ze zdziwieniem obserwowała siostry, nigdy nie potrafiła pojąć ich telepatii. Rozumiały się bez słów, wystarczyło jedno spojrzenie, by mogły zacząć działać. Dziewczynka otwarła ze zdumienia usta. Blondynka i zielonowłosa podniosły się, na ich usta wpłynął triumfalny uśmiech.

- Może jest to pomyłka... - zaczęła Lure.

- Ale nie przegapimy okazji, by się dobrze bawić! - dokończyła Free.

***
Mistrz Makarov ze zdumieniem spoglądał na trzy osobliwe postaci. Jedna, zielonowłosa, jak się okazało kobieta, przypominająca maga jego gildii, o dziwo ze znakiem na lewej dłoni. Druga, blondynka, również kobieta, choć na to nie wyglądała, mag Sabertooth, jednak z zamiarem dołączenia do Fairy Tail. I trzecia, najmłodsza, niebiańska smocza zabójczyni. 

- Więc...Chcecie mi powiedzieć, że...Mój wnuk, wysłał was w przeszłość, ponieważ...Dojdzie do tragedii?

Przytaknęły. Stary Dreyar kontynuował:

- I...Chcecie na jakiś czas "przyłączyć się" do naszej gildii i wystartować w igrzyskach?!

- Tak...Uważamy, że w ten sposób uda nam się...Odkryć magię, która przeniesie nas do właściwego czasu - zabrała głos Frelu.

Kiwnął głową.

- Lure, Frelu i Lomedy. Imiona godne zapamiętania - powiedział. - Nie spodziewałem się, że wasze magie...Są dość oryginalne - dodał.

- Panie Dreyar, prosimy, by nie zdradzał pan członkom gildii imion naszych rodziców - rzekła Lu.

Przymknął oczy. Te dziewczyny...Miały w sobie coś niesamowitego, wydawały się inne, potężniejsze od reszty.

- Potrafimy zmieniać wygląd! - wtrąciła się Lo.

Makarov machnął rękę na znak, że się zgadza, dziewczyny przybiły sobie piątki. Na lewej dłoni Lure pojawił się czerwony znak gildii, spojrzała na niego uśmiechając się delikatnie.

- Witaj z powrotem - powiedziała, gładząc rękę.

Siostry i Lomedy zamknęły oczy, skupiły się. Po chwili, włosy bliźniaczek skróciły się i przybrały biały odcień, na demonicznym oku Free pojawiła się czarna opaska, zaś oczy Lu stały się turkusowe. Zmalały, były wzrostu przeciętnej dziewczyny, ich piersi nieco urosły, a rysy twarzy, stały się identyczne. Ubrania sióstr zmieniły się, zamiast typowo "męskich" strojów, stały ubrane w skromne, żółte sukienki. Spojrzały na siebie, uśmiechając się.

- W końcu wyglądamy identycznie! - zawołały entuzjastycznie.

Cała trójka spojrzała na Lo...Siostry otwarły ze zdumienia buzie.

Lomedy miała długie, sięgające pasa różowe włosy, delikatne błękitną sukienkę i...Małe skrzydełka na plecach. Bliźniaczki na ten widok wybuchnęły śmiechem.

- Przepraszam, że wam przerywam, ale...Wasza magia...

- J-Ja...Umiem modyfikować wspomnienia i teleportować się - zająknęła się Lo.

Mistrz kiwnął głową.

- My...Potrafimy to samo - powiedziały jednocześnie.

Mężczyzna westchnął.

- Tworzenie Wspomnień, Pismo ciemności i...

- Nie wypowiadaj tego słowa! - ostrzegły go, jednocześnie, wchodząc w zdanie. - Dla nas...

- To bolesne? Rozumiem, jednakże powinnyście mierzyć się ze swoją przeszłością...

Pokręciły głowami.

- Nie. Wystarczy nam to, że pamiętamy.

***

UWAGA!

Tak wyobrażam sobie ostateczną moc Frelu i jej atak(Cii...Wy tego jeszcze nie wiecie...Będę jak TrollShima, proszę, możecie się domyślać!)


W tym momencie wyobraźcie sobie jakiś epicki kawałek z animca. Jak np. "Dragon Slayer Theme" lub "Strong bonds in mind"

Rozdział III "Anomalia"

Średniego wzrostu blondyn, przypominający muszkietera lub aktora teatru włoskiego, delektował się filiżanką kawy. Przeglądał jeden z numerów "Czarodzieja", sprzed siedmiu lat. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to robi, ale korzystał z każdej okazji, by na nią spojrzeć. Na samą myśl o tym, jego policzki zapłonęły. Gdy był dwunastoletnim chłopcem, ona...Wydawała się odległa, nie do osiągnięcia, ale ta gildia wróciła. Miał nadzieję, że wezmą udział w igrzyskach, miał nadzieję, że ona również...

- Rufus! Cały dzień siedzisz tylko w tej kawiarni. O, czy to nie jest numer "Czarodzieja"?! - zawołał Sting, ni stąd ni zowąd, pojawiając się obok maga.

Lore z ekspresową szybkością zamknął gazetę, ale strona, na której zatrzymał się dłuższy czas nie uszła uwadze Smoczemu Zabójcy. Na  jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech.

- Fiu, fiu...Nie spodziewałem się, że ciebie...Dopadnie ta zaraza... - mruknął tajemniczo.

Rufus naciągnął kapelusz na oczy i maskę, rumieniąc się. Nagle poderwał głowę, wyczuł coś dziwnego...Tajemniczą energię. Spojrzał w niebo, wielka, tęczowa chmura zagościła nad ich miastem. Ze zdumieniem obserwował trzy postaci, które szamocząc się w powietrzu, spadają prosto na dachy budynków.

- Co do cholery... - mruknął, podnosząc się.

***
Jakiś czas wcześniej w przyszłości...

Przyda się, nie przyda się, przyda się...
Frelu przegrzebywała się przez stos rzeczy, które warto zabrać na podróż. Bransoletka od mistrza? Nie. Purpurowy kapelusz z zielonymi piórami, robiony na kształt tego Lure? Cholernie potrzebny. Gruz z budynku rady magii, którego rozwaliła wraz Earlem, Shin'ahem, Siagrą i resztą? Czekaj...Co?! Skąd tu wziął się ten gruz?! Potrząsnęła głową. Czarna katana jakiegoś mrocznego maga? Potrzebne! Przeciągnęła się, wszystko wrzuciła do torby podręcznej, po czym wyszła na ulicę. Skierowała się ku gildii. Podczas drogi zastanawiała się nad wyglądem miast przeszłości, ich mieszkańcami i ogólnym stanem. Uwielbiała obserwować i zapamiętywać. Robiły to wraz z Lu, obie potrafiły operować tą magią, ale musiały regularnie trenować mózg. Była piękna noc, dziś pojawiły się na niebie, spadające gwiazdy.

- "Dziś, w noc, spadających gwiazd" - szepnęła, przypominając sobie jedno z zaklęć, Magii Tworzenia Wspomnień. 

Uśmiechnęła się delikatnie, dotarła na miejsce. Pchnęła drzwi i weszła do budynku gildii. Byli już wszyscy. Zaspana Lomedy, czerwonowłosa Siagra z tatuażem pod okiem, Earl, który jak zwykle zapomniał ubrań, Shin'ah, pożerający jakiś ogień, Metalica, trzymający jakąś książkę, lekko ponurawy Shadow, białowłosy Weiss, szczerzący się jak głupek, koty smoczych zabójców, mistrz i Mirajane. Czekali już tylko na Lure. Free skinęła głową, po czym podeszła do Lo, pozwalając, by dziewczynka opadła w jej ramiona. Niebiesko-włosa szybko usnęła, zielonowłosa uniosła ją, a podręczną torbę rzuciła do Shadow'a. 

Po dłuższej chwili, do głównego holu weszła zamaskowana dziewczyna, z czerwonym kapeluszem, udekorowanym różowymi piórami. Frelu uwielbiała ten kapelusz, miała podobny, jednakże to on sprawiał, że Lu była wyjątkowa. Starsza siostra uśmiechnęła się na widok bliźniaczki.

- Już wszyscy...świetnie - powiedział Laxus. - Podejdźcie do mnie.

Młodziki wykonali polecenie Dreyara. Stanęli w kole, otaczając dwóch starszych magów.

- Złapcie się za ręce, skoncentrujcie się... - polecił mistrz.

Frelu złapała swą siostrę i Lomedy. Zamknęła oczy, wtedy to poczuła. Bicie serca...Succubus Eye magia, której nie mogła używać, dlaczego budziła się teraz? Jej prawe oko...Czuła ten puls, jak u żywej osoby. Uchyliła oczy, otwarła je szeroko. W kręgu wytworzyło się tęczowe światło, oślepiało młodych magów, którzy odwracali głowy. Free poczuła, że się unosi, czuła się lekka jak piórko...

***
Czas teraźniejszy, przeszłość

Ze zdumieniem odkryła, że tęczowe światło zmieniło się w chmurę. Zaraz, chmurę? To musiało oznaczać, że...

Spada.

Krzyknęła, obok niej leciała nieprzytomna Lomedy, a tuż nad sobą słyszała wrzaski Lure. Oczyściła umysł, musiała trzeźwo teraz myśleć. Spadały...

- Pismo ciemności: Skrzydła! - powiedziała, jednocześnie pisząc na ramieniu runy.

Po chwili na jej plecach pojawiły się purpurowo-czarne skrzydła. Szybko złapała dziewczynkę, jednakże...Ktoś wpadł na nią. Lu. Zablokowała ją, przez co Frelu straciła równowagę. Zaczęły lecieć w dół. Blondynka darła jej się do ucha.

- Lure do cholery! Bądź pożyteczna, rzuć jakieś zaklęcie! - warknęła.

Młoda mag zrobiła minę, która idealnie oddawała jej odczucia, palnęła się w czoło.

- Memory Make: Levitate! - zawołała dziewczyna, przykładając palce do skroni.

Momentalnie dziewczyny stały się lekkie jak piórka. Gładko wylądowały na dachu jakiegoś domu, mogły się rozejrzeć.

Miasto tętniło życiem, były zachwycone, szczególnie Free. Trzymała nieprzytomną Lomedy, jednocześnie, rozglądając się w około. Ziemie zadrżała. Zielonowłosa zwróciła się do siostry:

- Lu! Znajdźmy resztę!

Blondynka kiwnęła głową z radością. Obie uniosły się, po czym zaczęły szybować nad miastem.

Nie wiedziały, że są uważnie obserwowane przez dwie pary oczu, z czego jedna, zapamiętała każdy ich ruch.




Na stówę znacie!
















Rozdział II "Lomedy"

Siedziała oparta o ścianę swego domu, w rękach obracała złoty klucz. Leo, jej najlepszy przyjaciel, zawsze mogła na niego liczyć, ale...Czy w tym momencie było warto? Dlaczego zbyła młodego Shin'aha. To nie było miłe. Wypuściła ze świstem powietrze, podeszła do okna. Pogoda w ogóle się nie poprawiła, lało jak z cebra. Nieliczni przechodnie przemykali ulicą, zasłaniając się kurtkami, czapkami lub podręcznymi bagażami. Dziewczyna rzuciła się na łóżko, jej czerwony płaszcz suszył się na krześle, które stało niedaleko małego kominka. "Antenki" Free opadły, tak jak u kota. Od zawsze służyły jej do wyrażania emocji, usłyszała stukanie w okno, zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu sekund. Jęknęła, po czym zwlokła się z łóżka. Otworzyła ze zdumienia usta.

Za oknem stała przemoczona, niebiesko-włosa dziewczynka, mogąca mieć najwyżej trzynaście lat. Niebiańska Smocza Zabójczyni. Lomedy. Na usta Frelu wpłynął delikatny uśmiech, podeszła do okna i natychmiast je uchyliła. Dziewczynka wskoczyła do środka, objęła się ramionami. Jej sukienka, przypominała teraz mokrą szmatę.

- Lomedy, mówiłam ci, byś nie chodziła po mieście w taką pogodę - zganiła ją zielonowłosa.

Roześmiała się, Free w tym czasie poszła po ręcznik. Gdy tylko wróciła, osuszyła dziewczynkę, dawszy jej uprzednio suche ubranie.

- Zaparzyć ci herbaty? - spytała, podchodząc do pieca.

- Jeśli być mogła - odparła Lomedy, słodkim głosem.

Kąciki ust zielonowłosej uniosły się. Wlała do czajnika wodę, po czym postawiła go na płycie pieca. Następnie wyciągnęła kubek i wrzuciła do niego herbatę.

- Co cię tu sprowadza? - zagadnęła, siadając na łóżku obok dziewczynki.

Lomedy ożywiła się nieco.

- Mistrz Laxus kazał ci przekazać, że zaklęcie zostanie użyte jutrzejszej nocy. Mamy być gotowi.

Wysłuchawszy słów małej, Frelu kiwnęła głową, po czym podała dziewczynce herbatę. Przyglądała się niebieskim oczom dziewczynki.

- Ej, Lo. Słyszałam, że twój ojciec był starszy od twojej matki naprawdę wiele lat - powiedziała bezbarwnie, wpatrując się w ścianę.

Niebiesko-włosa pochyliła głowę.

- Tak. Wiele osób posądzało go wówczas o naprawdę nieprzyjemne rzeczy - odparła, tępo wpatrując się w napój.

Free zamilkła, miała rzadki dar, wypowiadania o jedno słowo za dużo, nieświadomie. Przeciągnęła się, słońce wyjrzało zza deszczowych chmur.

- Zazdroszczę ci - wypaliła nagle dziewczynka.

Frelu spojrzała na nią ze zdumieniem.

- Proszę?

- No...Potrafisz używać aż trzech magii! To niesamowite! - zawołała Lomedy.

Zielonowłosa zamarła, pochyliła głowę.

- Wiesz, że korzystam tylko z dwóch - mruknęła, dotykając sakwy. - Ostatnia...Po prostu chcę ją pamiętać - dodała spokojnie.

Dziewczynka złapała Free za rękę.

- Nasi rodzice...Uratujemy ich...Prawda?

Nie wiedziała, co miała jej odpowiedzieć. Tak, uratujemy? A może...Nie nie uda nam się, przepraszam. Wbiła wzrok w ziemię.

- Nie wiem... - zająknęła się, widząc wzrok Lo szybko dodała. - Ale...Obiecuję, obiecuję, że damy radę! - zawołała.

Oczy dziewczynki zalśniły, rozpogodziło się. Dopiła herbatę i podeszła do drzwi.

- Dzięki Free...Zawsze mogę na ciebie liczyć - uśmiechnęła się radośnie.

Wyciągnęła rękę w stronę klamki, wtedy Frelu coś się przypomniało.

- L-Lomedy, przeproś proszę Shin'aha...Ode mnie...Ja...Nieważne, po prostu to zrób - powiedziała.

Niebiesko-włosa kiwnęła głową i wybiegła na ulice Magnolii. Zielonowłosa obserwowała ją przez chwilę, po czym opadła na łóżko. Czy naprawdę była tak potężna, czy ludzie naprawdę zazdrościli jej mocy? Lure...Przecież potrafiły to samo. Przyłożyła palec wskazujący i środkowy do skroni.

- Memory Make: Tome!

Przed dziewczyną zmaterializowała się wielka księga, jeśli chciała przenieść się w czasie i uratować rodziców musiała się jeszcze wiele nauczyć.


***
Hejka, czy ktoś ma Imvu? Taki chat, internetowy. Mój nick to ShadowMem, zapraszam do odwiedzenia mojego profilu i chatu, jeśli chcecie.

Rozdział I "Drużyna (nie)szczęśliwców"

W Fairy Tail jak zwykle było głośno, członkowie gildii pili, jedli, bawili się. Frelu delikatnie się uśmiechnęła, stanęła w wejściu. Cicho, by nie zostać zauważona przemknęła się przez główny hol. Jej celem był bar. Wbrew pozorom, Free była pijaczyną, pierwszy raz spróbowała alkoholu w wieku trzynastu lat, po misji, w której straciła oko. Odruchowo przygładziła grzywkę, ruszyła spokojnie w stronę Mirajane, wycierającej szklanki.

- Cześć Mira, mogę prosić jakieś porządne whisky? - spytała, siadając na stołek.

Białowłosa prychnęła pod nosem, ale spełniła prośbę dziewczyny. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc jak Frelu za jednym zamachem wypiła całą szklankę.

- Więc, co to za misja, o której mówiła Lure? - Free świdrowała ją swym turkusowym okiem. Ciało Miry przeszedł dreszcz.

- Założę się, że ci mówiła. To projekt, dotyczący czasu, mamy się cofnąć i zapobiec katastrofie - odparła Strauss, odkładając szklanki na półkę. Jęknęła cicho, wiek średni dawał jej się we znaki. Położyła rękę na krzyżu.

"Antenki" Frelu uniosły się, obróciła się gwałtownie, za nią stała osoba, której teraz nie miała zamiaru oglądać. Wysoki, umięśniony blondyn. Jego prawe oko przecinała blizna w kształcie pioruna, na ramionach miał zarzucony czarny płaszcz z białym futerkiem. Jego twarz z nielicznymi zmarszczkami była wykrzywiona w ironicznym uśmiechu.

- Dzień dobry, mistrzu Dreyar - powiedziała bezbarwnym tonem. - Też się przenosisz?

Grymas mężczyzny pogłębił się nieco.

- Ta informacja będzie ci potrzebna do szczęścia?

- Naturalnie, zawsze lepiej wiedzieć w jakim położeniu się znajduję...

Laxus przewrócił oczami, zajął miejsce z prawej strony zielonowłosej. W jego bujnych, jasnych włosach można było zauważyć pierwsze, białe pasma. Nie ulegało wątpliwości, mistrz starzał się z dnia na dzień. Free wlepiła spojrzenie w szklankę, delikatnie nią potrząsała, by kostki stukały o siebie.

- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie - rzekła, odchylając się.

Dreyar zachichotał.

- Och Free, zachowujesz się tak jak swój ojciec. Tak przenoszę się z wami - uśmiechnął się delikatnie, po czym spojrzał na chrześnicę. Odwzajemniła uśmiech. - Mi też ich brakuje, twój ojciec...Był moim najlepszym przyjacielem - urwał, widząc zaciekawioną minę Frelu. - Jeśli nam się uda, poznasz go, najwspanialszą osobę...

- A co z mamą? - spytała dziewczyna.

Laxus zamilkł, zacisnął usta w wąską kreskę, na jego twarzy błąkał się uśmiech.

- Była...Mądra, szkoda, że ty nie masz jej atutów - spojrzał wymownie na jej piersi, dziewczyna skrzyżowała ręce. - Ale to już nieważne, miałem powiedzieć ci o drużynie, która przenosi się wraz z nami.

"Antenki" Free poderwały się, stanęły na baczność, na twarz dziewczyny wpłynął szkarłatny rumieniec. Zawsze się tak działo, gdy się czymś ekscytowała, cieszyła lub była zaciekawiona.

- Na pewno wraz z nami przenoszą się, Shin'ah, Earl, Metalica, ty, Lure, Shadow i Weiss. Oczywiście my, w sensie ja i Mirajane - uśmiechnął się.

Dziewczyna szybko przeanalizowała imiona członków drużyny.

- Dlaczego jest tylko trzech członków Sabertooth, a po za tym nie ma Siagry i Lomedy. Co z nimi? - spytała, mrużąc oczy.

Laxus roześmiał się.

- Bystra jesteś, specjalnie nie wymieniłem Siagry i Lomedy, a ty jesteś w pewnym stopniu tygrysem, więc, cała drużyna w komplecie. - Potargał jej włosy

Na usta Frelu wpłynął uśmieszek, podniosła się, otrzepała czerwony płaszcz i udała się w stronę wyjścia. Shin'ah, ognisty smoczy zabójca, bez ujawnionej mocy drugorzędnej. Earl, ekshibicjonista, mag lodu, potrafi władać wodą. Metalica, stalowy smoczy zabójca, ponad przeciętnie inteligentny, w gildii tylko z nim, Free prowadziła dyskusje na poziomie. Lure, jej ukochana siostra, bliźniaczka. Shadow, cienisty smoczy zabójca, według Laxusa, jakieś tam emo. Weiss, świetlisty smoczy zabójca, człowiek, cierpiący na ADHD tak jak Shin'ah, według szanownego mistrza, jakiś tam punk. Siagra, kobieta, z którą się nie chce się zadzierać. No i Lomedy, jej najlepsza, mała przyjaciółka, niebiańska, smocza zabójczyni.

Zielonowłosa przeciągnęła się. Opuściła budynek, momentalnie na włosach poczuła krople. Uśmiechnęła się lekko, wbiła wzrok w ziemię, po czym ruszyła przed siebie. To musiało się tak skończyć, Frelu wpadła na chłopaka, którego włosy były różowe, miał na sobie czarną kamizelkę i szalik, który otrzymał od ojca. Towarzyszył mu mały, biało-niebieski kotek.

- Cześć Free! - wykrzyknął radośnie Shin'ah.

Westchnęła głośno.

- Aye! - zawtórował mu Nappy.

- Witajcie - rzuciła spokojnym, opanowanym tonem. Nie miała zamiaru zaczynać nudnych pogaduszek. Zawsze trzymała się na uboczu, jej najbliższą towarzyszką była Lomedy, z którą zawsze chodziła na misję.

- Też się przenosisz, by ratować rodziców. - Wyszczerzył swe ostro zakończone kły.

Kiwnęła głową.

- Ale super! Już nie mogę się doczekać, by...

- Ja też! - krzyknęła. - A teraz wybacz, muszę się przygotować! - burknęła.

Zostawiła smoczego zabójcę i jego kota za sobą, popędziła do domu.

***
Carla otwarła oczy, przetarła je łapką. W swej wizji widziała smoki, niszczące wszystko co stanęło im na drodze i dwie dziewczyny. Spojrzała na swą gildię, wszyscy byli weseli. Kotka ze smutkiem spojrzała w dół, już niedługo miały odbyć się igrzyska. Nie chciała ich zamartwiać.

Prolog

Kap. Kap. Zielonowłosa dziewczyna wsłuchiwała się w dźwięk, opadających kropli. Lubiła deszcz, sprawiał, że dobrze się czuła, szczególnie gdy, odwiedzała rodziców. Ścisnęła mocniej bukiet pięknych, czarnych róż, złożyła go na grobie. Uśmiechnęła się ponuro, ile to już lat minęło? Dwadzieścia jeden? Tak, Mira opowiadała jej o tym, minęły już dwie dekady od śmierci jej rodziców. Spojrzała na swą lewą dłoń, znajdował się tam zielono znak. Fairy Tail.
Przeciągnęła się, po czym usiadła na ławce. Jej ręka odruchowo powędrowała w stronę sakwy, w której trzymała klucze...Swój najcenniejszy skarb, nie oddałaby ich.

- Będziesz się tak dalej dąsać? - usłyszała ironiczny głos siostry.

Długowłosa blondynka, ściągnąwszy czerwony kapelusz, przysiadła się do siostry. Frelu rzuciła okiem na jej mokre włosy.

- Wyglądasz jak zmochlana kura - burknęła.

Lure parsknęła cicho. Objęła starszą siostrę ramieniem.

- Wiesz co Free? Wpadłam tylko odwiedzić mamę, ale złapała mnie Mira i powiedziała, że ma dla naszych gildii misję - Uśmiechnęła się tajemniczo.

Frelu podniosła głowę, z jej włosów ciurkiem leciała woda, dziewczyna w ogóle się tym nie przejęła.

- Misję? - spytała, wpatrując się w nagrobek.

- Tak, projekt Tempus - odparła Lu.

Zielonowłosa zmrużyła oczy, jej "antenki"wyprostowały się.

- Projekt, dotyczący CZASU? - upewniła się, spoglądając na bliźniaczkę.

- Ta, przeniesiemy się w czasie i uratujemy naszych rodziców. - W oczach Lure pojawiły się łzy. - Wtedy będziemy szczęśliwe, ty nie stracisz oka - dodała, widząc minę siostry.

Free zamyśliła się, blondynka ucichła, po czym monotonnie spoglądała na mogiłę.

- Kiedy?

Zamrugała niepewnie.

- Co kiedy? - warknęła, spoglądając na Frelu, która z tajemniczym uśmieszkiem, wpatrywała się w niebo, pozwalając, by krople ciekły po jej twarzy. Przyjrzała się siostrze. - A, no tak. W przyszły poniedziałek.

Rozumiały się bez słów, bliźniacza telepatia. Free kiwnęła głową, po czym wstała z ławki. Lu również się podniosła, złapała swój kapelusz, wcześniej delikatnie go wycierając. Bliźniaczki bez słowa się przytuliły. Już niedługo, już niedługo będą wstanie zmienić wszystko.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka